top of page

MIKS. Dlaczego warto wiedzieć właśnie to.

Zdjęcie autora: Szymon SwobodaSzymon Swoboda

Szymon Swoboda - Vintage Records Studio nagrań miks mastering
Szymon Swoboda - Vintage Records x Studio Chróst - miks, mastering (fot. Vincent Movie)

Nasza płyta zaczyna się materializować, w głowie roi się od scenariuszy


Kończymy właśnie nagrania ścieżek w studio nagrań. Nasza płyta zaczyna się materializować, w głowie roi się od scenariuszy, co dalej, jak będzie finalnie brzmiała, jak się spodoba fanom, czy będzie na winylu itp. itd.

Zanim jednak to wszystko nastąpi należy nagrany materiał zmiksować. Czyli dalej, zastanowić się kto to ma robić, gdzie, w jaki sposób. Trzeba się na coś zdecydować. Udało się mikser wybrany, ślady wysłane, czekamy na pierwszy efekt pracy nad naszą ukochaną płytą.


Dlaczego nie polecam sugerowania się tzw. utworami referencyjnymi?


I teraz zaczyna się "zabawa", o ile nie daliśmy realizatorowi miksu wytycznych w postaci jakiegoś utworu referencyjnego (nie polecam) to w zasadzie nie wiemy czego się można spodziewać. Dlaczego nie polecam sugerowania się tzw. utworami referencyjnymi? A dlatego że utwór tzw. referencyjny jest zupełnie innym utworem niż ten który nagraliśmy. Mimo iż wydaje się że mamy prawie to samo, to w rzeczywistości mamy zupełnie co innego. Innych muzyków, inne kompozycje, inne instrumenty, inne studio, generalnie... wszystko mamy inne. Jest to niebezpieczna droga często wodząca obie strony na manowce. Realizator na próżno szuka właściwej drogi a zespół czeka aż dostanie prawie identycznie brzmiący utwór. Oczywiście można się podpierać referencjami jeśli chodzi o pasma, poziomy czy brzmienie poszczególnych instrumentów ale nie próbujmy robić kalki. To się nie uda.


Realizator przesyła pierwszą wersję miksu i co się okazuje? Czasami trafia jeśli nie w środek tarczy to chociażby w tarczę ale zdarza się też tak że zespół niemal nie poznaje swojego numeru. Miałem w swojej pracy realizatorskiej ob przypadki. Tak jak w pierwszym wszyscy mają uśmiech na twarzy i pada sakramentalne: "kilka poprawek i mamy to", tak w drugim przypadku czasami zapada śmiertelna cisza. Nikt się nie odzywa. Realizator czeka na feedback a zespół ... no sam nie wiem co bo nie ma mnie tam z nimi. Kiedyś przypadkiem usłyszałem że zespół myślał że to ostateczna wersja i nie chciał, lub bał się zakomunikować że poszliśmy w złą stronę.


Mix to jest proces, czasami szybki a czasami ciągnący się tygodniami.


Otóż mili państwo, miks może pchnąć nasz utwór naprawdę w różne rejony brzmieniowe. Czasami w skrajnych przypadkach, skrajnie różne. Realizator ma swoje wyobrażenie na temat brzmienia danego utworu ale nie umie czytać w myślach i czasami pójdzie w stronę niezbyt oczekiwaną przez zespół. Dlatego trzeba głośno i wyraźnie zakomunikować: zrobiłeś robotę ale poszedłeś nie w tym kierunku w którym my byśmy chcieli. Miks zawsze można poprawić, niemal zacząć od nowa. Ważna jest komunikacja, żeby obie strony mówiły szczerze co o tym myślą. Nie zawsze można zrobić w miksie to co zespół sobie życzy, czasami trzeba zastosować zgoła inne narzędzia niż w pierwszym podejściu. Mix to jest proces, czasami szybki a czasami ciągnący się tygodniami. To są setki jak nie tysiące operacji podjętych przez realizatora w DAW.


"miks jest to śmierć od tysiąca zacięć kartką papieru"


Światowej sławy realizator i producent Alan Moulder zwykł mawiać że: "miks jest to śmierć od tysiąca zacięć kartką papieru". Jeszcze raz powtórzę: miks to proces i tylko komunikacja oraz szereg poprawek, korekcji i czasami radykalnych zmian może skutkować jednym: utworem z którego wszyscy będą zadowoleni.


Zapraszam do współpracy.

Simon Svoboda

41 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page